Przywykliśmy już do tego, że konferencje prasowa szefa NBP, prof. Adama Glapińskiego to swoiste przedstawienie. Mówiące więcej o samym Glapińskim, niż o kondycji gospodarczej Polski. Zresztą sam Glapiński o gospodarce mówić za dużo nie chce. I trudno mu się dziwić.
Chcesz czytać więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej. |
– W tej dekadzie dojdziemy do poziomu Francji. Nie zamożności, bo tego porównać się nie da, ale jeśli chodzi o bieżące dochody i ich siłę nabywczą. Pod warunkiem, że nasza gospodarka będzie kierowana przez właściwych ludzi, bez kreatywnych działań polegających na przyspieszaniu albo spowalnianiu – opowiadał Glapiński.
Przy okazji dorzucił także, że jeśli kogoś nie stać na masło, to powinien przerzucić się na tłuszcze roślinne. A w ogóle wysoka cena masła, to wina… mediów, które napędziły rynkową panikę.
Po czym zaczął zapewniać, że wszystko nad Wisłą idzie świetnie. Recesji nie będzie, i wrócimy na ścieżkę wzrostu.
Tylko dlaczego zalecał rezygnację z masła?