Afera o historię. Poszło o pewnego dziadka

Europoseł Dominik Tarczyński z PiS wielokrotnie chwalił się swoim dziadkiem. Który podczas wojny związany był z Narodowymi Siłami Zbrojnymi.

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


– Mój dziadek był bohaterem, komendantem NSZ oraz WiN w Bełżycach pod Lublinem mianowanym przez „Rysia”, gdzie razem z „Zaporą” w domu mojego dziadka podejmowali decyzje o akcjach… – pisał Tarczyński w mediach społecznościowych.

– Ty, panie Tarczyński tak mnie atakujesz, a to brak wdzięczności jest. Przecież Pański dziadek (a pośrednio i Pan) życie zawdzięcza mojemu wujkowi. Jak to? Otóż, gdyby mój wujek Józef Saski ps. »Katoda«, (grupa likwidacyjna AK) usłyszał te plotki o szmalcownictwie w Kielcach… – pisał z kolei mecenas Roman Giertych.

Całą dyskusję trafnie podsumował Radosław Sikorski.

– Proszę IPN o zbadanie czy pan europoseł Dominik Tarczyński jest wnukiem bohatera podziemia czy szmalcownika – napisał europoseł.

Faktycznie, sprawą dziadka europosła Dominika Tarczyńskiego powinien się zająć Instytut Pamięci Narodowej. Im szybciej, tym lepiej.