Propaganda zamiast argumentów. Czyli jak Morawiecki z Tuskiem rozmawiał

Donald Tusk podczas spotkania z wyborcami w Rzeszowie, zwrócił uwagę na to, że nierozsądne jest kupowanie gigantycznych ilości sprzętu wojskowego z Korei Południowej. Zamówienia powinny trafić bowiem do polskich fabryk, takich jak np. Huta Stalowa Wola.

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


– Ludzie biją na alarm, nie mają wątpliwości, że dalsze rządu PiS–u mogą tworzyć zagrożenie nie tylko dla Polski, ale też dla ich zakładów pracy, takie były rozmowy w Stalowej Woli […]. Ludzie zastanawiają dlaczego rząd PiS uznał, że gigantyczne zakupy w Korei są lepsze, niż te sprawdzone w boju i produkowane w całości tu w Polsce, w Stalowej Woli armatohaubice – mówił Tusk.

O dziwno na te słowa zareagował Mateusz Morawiecki. Swoim zwyczajem jednak, zamiast argumentami, posłużył się partyjną propagandą.

– Zapewnienie Polakom bezpieczeństwa to priorytet mojego rządu. Łączymy ten cel z olbrzymimi inwestycjami w polski przemysł zbrojeniowy, a to oznacza nowe miejsca pracy, transfer technologii i kontrakty na lata. Panie Donaldzie – liczą się fakty, a nie pana fikcja – napisał w mediach społecznościowych szef rządu.

Fakty są takie, że miliardy dolarów trafią do Korei Południowej. Gdzie kupiliśmy mnóstwo sprzętu, który mógł i powinien być wyprodukowany w Polsce.