Kowalski grzmi. Tylko nikt go nie słucha

Przypomniał o sobie Janusz Kowalski. I jak zwykle zaczął opowiadać duby smalone, tym razem o komisji ds. badania rosyjskich wpływów.

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


– Podział jest prosty. Ci, którzy są przeciwko komisji ds. badania rosyjskich wpływów, są przeciwko deputinizacji i za utrzymaniem rosyjskich wpływów w Polsce. Ci, którzy chcą deputinizacji, domagają się transparentnego ujawnienia wszystkich tych działań polityków, urzędników, ekspertów czy przedstawicieli biznesu, które były podejmowane w latach 2007-2022 na korzyść Rosji – opowiadał Kowalski.

– Donald Tusk staje na czele opozycji sprzeciwiającej się deputinizacji. Dlaczego? Ano dlatego, że jest najbardziej prorosyjskim premierem w III RP, który w latach 2007-2014 zrealizował kompletną agendę korzystnych działań na rzecz Putina na polu bezpieczeństwa czy energetyki – przekonywał poseł Suwerennej Polski.

Wiewiórki z okolic Nowogrodzkiej donoszą nam, że Kowalski nie ma szans na „biorące” miejsce na listach PiS. Zapewne tym można tłumaczyć jego medialne wzmożenie.