Edukacja w Polsce coraz gorsza. Wszystko przez program Zalewskiej

Minister edukacji ani nie ufa nauczycielom, których jest szefową, ani nie traktuje poważnie przyszłości uczniów, za których wzięła odpowiedzialność – informuje Gazeta Wyborcza. MEN odpisało kilkudziesięciu organizacjom, które wzięły udział w konsultacjach podstaw programowych, że nie dopisze zagadnień, o które postulowały, bo młodzieży… zabraknie czasu na naukę.

Co ciekawe to samo ministerstwo wcześniej kosmicznie przeładowało program dla uczniów. Zagadnienia jednak dopisało, ale tylko te, które zgłaszały ultrakonserwatywne Ordo Iuris czy Instytut Pamięci Narodowej. Wyjątkiem jest dołożenie książki Ryszarda Kapuścińskiego jako lektury obowiązkowej, o co postulowała strona liberalna.

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


Zdaniem minister wszyscy mają być równi jak od linijki – czytać te same książki, wkuwać całe litanie tych samych dat. W szkole średniej po reformie niewiele zostanie miejsca na rozwijanie zainteresowań czy specjalizowanie się w dziedzinach, w których młodzi są mocni i z którymi wiążą przyszłość. W czteroletnim liceum godzin na przedmioty rozszerzone będzie mniej niż w trzyletnich.

MEN miał na zaplanowanie podstaw dla liceów i techników więcej czasu niż w przypadku wydłużanej w ekstremalnym pośpiechu szkoły podstawowej.

Minister Zalewska ani nie ufa nauczycielom, których jest szefową, ani nie traktuje poważnie przyszłości uczniów, za których wzięła odpowiedzialność – twierdzi Gazeta Wyborcza. A my tylko przypominamy słowa Jana Zamoyskiego “Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie”.

Źródło: Gazeta Wyborcza