Okazuje się, że Jarosław Kaczyński wbijający szpadel w Mierzeję Wiślaną to była tylko pokazówka, obliczona na efekt wyborczy. Elektorat PiS miał uwierzyć, że coś się w tej sprawie dzieje. W rzeczywistości nadal nie ma decyzji środowiskowej, pozwolenia na budowę ani wykonawcy. I nie wygląda na to, by szybko się pojawili. Przekop przez Mierzeję Wiślaną jest projektem, o którym ma się mówić. Ale niekoniecznie go robić.
Pierwszy raz Kaczyński ogłaszał budowę przekopu… w 2006 roku. Był wtedy premierem. Nie udało mu się wtedy, nie uda zapewne i teraz. W swoim raporcie Solidarne państwo – 365 dni realizacji programu z października 2007 roku PiS pisał tak: “Więcej pieniędzy na transport morski. Od 2007 r. część środków z funduszy strukturalnych zostanie przezna- czona na poprawę stanu śródlądowych dróg wodnych. Dzięki staraniom Ministra Gospodarki Morskiej wzrosła kwota dofinansowania na rozwój transportu morskiego z 600 do 800 mln euro. Pieniądze te zostaną wykorzystane m.in. na modernizację części drogi wodnej Szczecin-Świnoujście, budowę bazy promowej w porcie Gdynia oraz modernizację infrastruktury kolejowej przy porcie Gdańsk. Prowadzone są także działania mające poprawić stan dróg śródlądowych w ramach programu operacyjnego Infrastruktura i Środowisko. W ramach tego programu rząd przyjął projekt budowy kanału przez Mierzeję Wiślaną.”
Chcesz czytać więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej. |
Jednak wygląda na to, że skoro wtedy im się nie udało, to dzisiaj też się nie uda. Bulwersujące jest to, że nie zbudowano jeszcze ani metra przekopu, a PiS zdążył wydać na tą sprawę co najmniej kilka milionów złotych.