Kuriozalne tłumaczenie pisowskiego ministra: “jeżeli możemy wyjść do sklepu, to możemy również pójść do szkoły”

Minister odleciał

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


– Jeżeli możemy spokojnie wyjść do sklepu, na ulicę, brać udział w wydarzeniach kulturalnych czy wypoczywać na plaży czy w jakimś innym miejscu, to równie dobrze możemy również pójść do szkoły – powiedział minister edukacji narodowej Dariusz Piontkowski. Minister ocenił, że nauczyciele powinni rozpocząć nowy rok szkolny od podsumowania wiedzy z poprzedniego semestru.

Szef MEN był pytany, jak ocenia skuteczność edukacji zdalnej, która odbywała się przez większą część drugiego semestru ubiegłego roku szkolnego. Zaznaczając, że wprowadzenie nauczania na odległość było wyjściem awaryjnym wprowadzonym z uwagi na epidemię koronawirusa odparł, że w jego opinii “w większości wypadków to kształcenie jest mniej efektywne niż standardowy kontakt nauczyciela z uczniem, możliwość dyskusji, rozmowy na lekcji, korygowania na bieżąco tego, co się dzieje”.

– No i wydaje się, że tak chyba było, bo jednak rodzice także zauważali, że, zwłaszcza w przypadku małych dzieci, część przynajmniej obowiązków spadała na nich, a mobilizacja starszych uczniów nie zawsze była adekwatna do potrzeb – kontynuował.

Dariusz Piontkowski stwierdził, że przy nauczaniu na odległość możliwości dyscyplinowania i mobilizowania uczniów są mniejsze niż przy bezpośrednim kontakcie. Zdaniem ministra, mogło to mieć wpływ na wynik egzaminów.

Źródło: rp.pl