Politycy PiS nie wierzą w zamach w Smoleńsku? „Nie są aż tak głupi”

Ostatnio w Sejmie doszło po raz kolejny do awantury z powodu Antoniego Macierewicza. Okazało się bowiem, że poseł PiS mógł ukrywać dowody świadczące o tym, że w Smoleńsku doszło do katastrofy lotniczej. Nie zaś do zamachu, o czym Macierewicz przekonuje od lat.

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


– Jak pan może patrzeć w lustro po tym, jak pan na tragedii zrobił politykę? Na trumnie brata, bratowej, waszych przyjaciół i mojej matki zbudował imperium kłamstwa, które pozwoliło wam przejąć władzę – pytała się wzburzona posłanka Barbara Nowacka.

W odpowiedzi ona i inni posłowi opozycji usłyszeli jedynie od Jarosława Kaczyńskiego, że są „agenturą Putina”. – Oni krzyczą ze strachu, broniąc Tuska, który oddał wszystkie badania stronie rosyjskiej – krzyczał z kolei sam Macierewicz.

– Większość polityków PiS nie jest aż tak głupia, aby wierzyć w zamach. To tchórze i karierowicze. Gdyby Kaczyński jutro przestawił wajchę, natychmiast by twierdzili, że zawsze wierzyli w wypadek – skomentował całą sytuację Radosław Sikorski.

I trudno nie przyznać mu racji.