PiS chce tylko władzy. Nawet nad zbankrutowanym państwem

Na łamach portalu NaTemat Karolina Lewicka zastanawia się, dlaczego PiS tak lekko traktuje możliwość utraty pieniędzy z KPO. Nonszalancja partii Kaczyńskiego zdumiewa tym bardziej, że jej wierny sojusznik, Victor Orban na europejskie pieniądze nie wybrzydza, i chce je brać.

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


Patrząc na wygibasy polityków PiS, pomniejszających znaczenie pieniędzy europejskich, musimy pamiętać, że chodzi tutaj o olbrzymie kwoty. To sto miliardów euro!  Z czego 25 mld do bezzwrotne dotacje, a 75 mld pochodzi z funduszu polityki spójności.

– Okrągła sumka, której PiS-owi nie żal, bo niby dlaczego miałoby być żal? Nie o państwo przecież PiS-owi chodzi, tylko o władzę nad państwem, choćby nawet zrujnowanym. Rząd się, jakby co, zawsze wyżywi – zauważa Lewicka.

– Ważny polityk opozycji spekuluje, że PiS lekką ręką odpuścił KPO, bo z tych pieniędzy nie będzie miał żadnego wyborczego pożytku. Są one bowiem ściśle przypisane do konkretnych projektów (głównie transformacja energetyczna i cyfryzacja) i ściśle rozliczane – dodaje.

No, a skoro są rozliczane, i nie można stworzyć dla ich wydawania jakiejś partyjnej, Rady, złożonej z nominatów Kaczyńskiego, to po co się o nie w ogóle starać?

Źródło: NaTemat