Naczelny podpisał deklarację niezależności a potem pojawił się artykuł jakby pisany przez doradców Morawieckiego

W pewnym dużym portalu, którego redaktor naczelny podpisał niedawno deklarację wolności mediów, pojawił się artykuł pełen kłamstw na temat geniuszu Kaczyńskiego. Nie ma sensu pisać nazwy tego portalu ani nazwiska dziennikarza, który popełnił transmisję z Nowogrodzkiej. Powstaje jednak pytanie na ile wiarygodne jest takie deklarowanie się co do wolności mediów, skoro przepuszczane są PR-owe wrzutki z otoczenia Morawieckiego.

Prawda o sytuacji w PiS jest następująca: spanikowany Kaczyński rzuca pomysłami, żaden z nich nie ma sensu, czego najlepszym dowodem jest wzięcie do sztabu wyborczego ludzi z poważnymi zarzutami i aferami na koncie. Kampania wyborcza PiS się sypie. Co robi duży portal? Wyciąga pomocną dłoń i publikuje bzdury podyktowane wprost do ucha o geniuszu Kaczyńskiego. Dysonans nie może być większy.

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


W środowisku dziennikarskim głośno jest o pieniądzach, które płaci PiS za takie usługi a ludzi, którzy to robią nazywa się znanym od tysięcy lat określeniem. Wśród żurnalistów krąży nawet pewna lista, zawierająca wyjątkowo ciekawe nazwiska.

Wygląda na to, że dziennikarzom potrzebny jest zimny prysznic, bo część dalej słodko śpi.