Potężny błąd PiS. Atakując Pablo Moralesa chcieli przestraszyć ludzi, a tylko ich zmotywowali

Wszyscy jesteśmy Pablo Moresami – można powiedzieć, obserwując reakcję Polaków po użyciu służb specjalnych PiS i mediów publicznych do ataków na obywatela krytycznego wobec władzy. Pablo Morales wywołał efekt, którego władza nie przewidziała. Zamiast strachu jest mobilizacja, zamiast demotywacji jest wielka motywacja. TVP, Polskie Radio i PAP skompromitowały się i zostały ośmieszone.

W akcję przeciwko Pablo Moralesowi, internaucie który bardzo celnie opisywał pisowski hejt i przestępstwa, zostały zaangażowane znaczne siły, w tym służby specjalne. Akcja, przygotowywana tygodniami, spaliła na panewce. Nie udało się ani nikogo wystraszyć, ani narzucić własnej narracji.

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


Wręcz przeciwnie. Polacy szybko przypomnieli PiS o takich hejterach jak Duklanowski (obciąża go sprawa śmierci dziecka), Matecki (pracował dla Ziobry, zarządza farmami trolli i hejterskimi profilami) czy Szafarowicz (atakuje demokratyczną opozycję za państwowe pieniądze, pracuje dla PiS). Ci ludzie, ci hejterzy, wciąż pracują dla PiS i Suwerennej Polski!

Akcja PiS przeciwko człowiekowi, który wyraża niezadowolenie z władzy jest też przede wszystkim złamaniem prawa, zarówno przez agentów, którzy pracowali nad nią jak i przez funkcjonariuszy reżimu i za to grozi im wieloletnie więzienie. Mowa bowiem o działaniach sprzecznych z konstytucją i kodeksu karnego.

PiS znowu poniósł porażkę i zapłaci za nią bardzo wysoką cenę. Tak jak nie udały się ataki na Donalda Tuska i zmotywowały pół miliona ludzi do marszu w Warszawie, tak ataki na ludzi, zwykłych Polaków, którzy nie lubią tej władzy, motywują całą resztę do działania.