Coraz częściej słychać o tym, że w PiS mają już dość Jarosława Kaczyńskiego. Najchętniej wysłaliby go na „zasłużoną” emeryturę. Jednak Naczelnik ani chce o tym słyszeć. I aż rwie się do publicznych wystąpień. Których niemalże każde potęguje spostrzeganie PiS jako partii niebezpiecznych radykałów.
Chcesz czytać więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej. |
– Dziś odwoływanie się do tej tradycji [niepodległościowej], odwoływanie się do tych wszystkich, którzy w czasach odległych, ale także współczesnych o Polskę walczyli, jest niestety znów aktualne – powiedział dziś prezes PiS Jarosław Kaczyński. – Jest nie tylko wspomnieniem, ale także czymś, co odnosi się do dnia dzisiejszego, do walki, która przed nami — dodał.
Ale to było najwyraźniej za mało. Bo Kaczyński wskazał także na wrogów niepodległości. A przynajmniej na tych, których za takich uważa.
– Dziś, 105. lat po tamtych wspaniałych wydarzeniach, (…) muszę mówić o tym, co dziś, o naszej współczesności. Nie będę mówił o tym wszystkim, co wiąże się z 15 października – przekonywał.
Nic dziwnego, że po każdym takim przemówieniu notowania PiS spadają. Wzrasta za to nerwowość na Nowogrodzkiej.