Co on opowiada? Tego nawet już w PiS nie chcą słuchać

Fot. Internet
Fot. Internet

Najwyraźniej Jarosław Kaczyński nie zwraca uwagi nie tylko na to, co myślą zwykli Polacy, ale nawet całkowicie lekceważy działaczy PiS. W innym wypadku by nie plótł takich bzdur.

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


– W ciągu kilkudziesięciu dni powstała sytuacja, w której należy sobie zadać pytanie, czy w ogóle w tej chwili w Polsce obowiązuje konstytucja, a co za tym idzie, bo konstytucja jest na samym szczycie tej piramidy systemu prawnego, jest jej podstawą, czy w ogóle w Polsce obowiązuje prawo – przekonywał lider PiS.

– Poszczególne działania, ale także idące przed albo za tymi działaniami deklaracje ze strony rządu, niestety często wspierane także zza granicy, stwierdzają, że w gruncie rzeczy nie ma już obowiązku przestrzegania prawa, że celem jest przywrócenie praworządności, czasem mówi się o demokracji liberalnej, przy czym ten cel jest niezdefiniowany, bo w jaki sposób łamiąc praworządność w sposób drastyczny, można ją przywracać – powiedział Jarosław Kaczyński.

Po czym nastąpiły zwyczajowe „przestrogi” przed grożącą Polsce likwidacją. – Całe przedsięwzięcie wpisuje się w inne, odnoszące się do tego, co ma w ostatecznym rachunku całkowicie podważyć, wręcz zlikwidować suwerenność naszego kraju i jak to ja mam w zwyczaju określić, zmienić Polskę w teren zamieszkiwania Polaków zarządzany z zewnątrz – mówił prezes PiS.

Najwyraźniej Kaczyński ma w nosie to, że po każdym takim wystąpieniu spada poparcie dla PiS. Pytanie tylko, jak długo będą to tolerowali działacze partii?