Kaczyński się zgodził. A teraz żałuje

Jarosław Kaczyński musi teraz mocno pluć sobie w brodę. Publicznie zgodził się bowiem na debatę z Donaldem Tuskiem. A teraz musi się z tego wycofywać rakiem. A na dodatek stał się obiektem kpin.

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


Sam Kaczyński na antenie Radia Wrocław zadeklarował, że zgodzi się na debatę z Donaldem Tuskiem. – Jeśli nie będzie szedł tym tropem, którym idzie dotychczas, to tak – powiedział lider PiS. Dodając przy tym, że „jeżeli to będzie dyskusja na ten temat, ile lat będę siedział za to, że służyłem dobrze Polsce, to takiej dyskusji nie będę prowadził”.

– A im tych warunków jest więcej, tym bardziej przypomina się ta debata z 2007 roku i jestem absolutnie w 100 proc. przekonany, że do niej nie dojdzie w tej kampanii wyborczej, przed tymi wyborami – powiedział Schetyna. – Kaczyński się na nią nie zgodzi. Będzie się jej bał, że ona będzie miała wpływ, tak jak wtedy zresztą, w 2007 roku, na to, że PiS odda władzę i przegra wybory – wyjaśnił.

Sam Tusk skomentował słowa Kaczyńskiego w sobie właściwy sposób.

– Jestem gotowy do debaty w dowolnym czasie i miejscu, panie prezesie. Będę czuły i delikatny, chociaż amnestii obiecać nie mogę – zakpił z szefa Zjednoczonej Prawicy.